Ostatnio coraz więcej z nas odczuwa zmęczenie – wiem to głównie z obserwacji i z „gabinetowego” doświadczenia. Jaka jest tego przyczyna? A może bardziej właściwe byłoby użycie w tym miejscu liczby mnogiej? Postaram się wypunktować, a Ty zweryfikuj, ile z tych sytuacji dotyczy Ciebie:
O matko, jak mi się nic nie chce…
Znów się nie wyspałam…
Już wieczór a ja tylko o dwóch kawach…
Czy ja w ogóle dziś coś zjadłam?
Za dużo pracuję…
Czemu ja mam tak mało czasu dla siebie?
Znowu nawaliłam…
Już nie mam siły…
Od jutra wszystko zmienię…
Hmm… I co – zmieniasz?
Zastanawiasz się, dlaczego ciągle czujesz zmęczenie? No, pomyśl…
Dalej nie wiesz? To zerknij raz jeszcze na pytania, które często sobie zadajesz i zdania, które do siebie wypowiadasz – może właśnie dlatego?
Pora roku
Zastanów się, od kiedy odczuwasz zmęczenie? Czy trwa to już od kilku miesięcy, a może kilku tygodni? Dlaczego to ważne? Bo pora roku ma znaczenie. Żeby to zrozumieć, musimy cofnąć się do czasów naszych pra, pra, pra przodków. Jaki mieli dostęp do pożywienia – regularny? Oczywiście, że nie. Zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. W związku z tym, mechanizmy ewolucji wykształciły zdolność do „oszczędzania” energii. W jaki sposób? Pomyśl – kiedy zużywamy jej więcej, a kiedy mniej? No właśnie! Tak więc im mniej ruchu i więcej snu, tym mniej zużytej energii i tym większy jej zapas na potencjalnie dłuższe przeżycie. To dlatego w okresie jesienno-zimowym tak często odczuwamy senność. Nasi praprzodkowie w tym okresie chodzili spać o zmroku a wstawali dopiero wtedy, gdy robiło się jasno – sen trwał znacznie dłużej niż latem – czysty zysk, doskonały sposób na zaoszczędzenie energii! Skąd wiedzieli? – zapytasz. Znikąd! Nie musieli się nad tym zastanawiać, bo mieli cudowny narząd (tak, tak – my też go mamy) – szyszynkę, zwaną często trzecim okiem, bo, mimo, iż umieszczona w głowie, bardzo umiejętnie reaguje na bodźce świetlne. I w zależności od natężenia światła, wydziela melatoninę, która reguluje nasz rytm dobowy (to, że czuwamy w dzień, a śpimy w nocy).
Dzisiejszy Homo sapiens żyje już całkiem inaczej, niż jego pra, pra, pra przodek, jednak pewne mechanizmy ewolucyjne jeszcze się w nim nie przesterowały. I mimo, że wstaje do pracy po ciemku (znasz ten ból, gdy budzik dzwoni o 6-tej rano?), potem pracuje przy sztucznym świetle do wieczora i wraca często też po ciemku (i potem znów siedzi przy sztucznym świetle), to Matka Natura upomina się o swoje, mechanizmy ewolucyjne biorą górę, a szyszynka uparcie wydziela tę melatoninę – ze wszystkich stron organizm daje nam wyraźne sygnały „idź spać! Oszczędzaj energię!” Jak często go słuchasz? Może zamiast kolejnej kawy warto uciąć sobie 20-minutową drzemkę? Spróbujesz?
Nadmiar cukrów prostych
Po zjedzonym posiłku wzrasta poziom cukru we krwi. Na ten podwyższony poziom cukru reaguje nasza trzustka, która zaczyna wydzielać insulinę. Po co? By „upchać” cukier tam, gdzie trzeba, czyli do komórek oraz wątroby. Skutkuje to spadkiem jego poziomu we krwi i w konsekwencji sennością. Im więcej cukrów prostych (gł. słodycze, słodzone napoje) w naszej diecie, tym częściej powtarza się opisany mechanizm. To co – naprawdę chcesz zjeść ten batonik? 😉
Dieta
Nadmiar cukrów prostych to nie wszystko. Proponuję więc zweryfikować swoją dietę również pod innym kątem. Czy jest w niej odpowiednia ilość składników odżywczych? Bo kalorie to nie wszystko. Tylko urozmaicona dieta gwarantuje nam dostarczenie odpowiedniej ilości witamin
i składników mineralnych, a tylko odpowiednia ilość tychże gwarantuje właściwe odżywienie naszego organizmu, a co za tym idzie – dobre samopoczucie i mniejsze zmęczenie.
Stres
Zaraz powiesz: „a kto dziś żyje bez stresu?”. Oczywiście – mało kto. Najważniejsze jednak, by umiejętnie sobie z tym stresem radzić, a nie zamiatać wszystko pod przysłowiowy dywan. Dlaczego? Bo stres prowokuje produkcję hormonów stresu, m.in. kortyzolu, a ten, jeśli jest na wysokim poziomie, utrudnia prawidłowy sen. Jeśli źle śpimy, to oczywiste, że odczuwamy zmęczenie. Kortyzol bardzo często pobudza apetyt, zwłaszcza na słodkie i tłuste. Jeśli nie pamiętasz, co się dzieje po zjedzeniu słodkiej przekąski, wróć do akapitu „nadmiar cukrów prostych” 🙂
Niwelowanie stresu z pewnością utrudnia obecna sytuacja epidemiczna – ograniczone kontakty ze znajomymi, brak możliwości odreagowania, a nie daj Boże głęboki stres związany z obawą o utratę pracy. Dlatego warto oddać się swojemu hobby – może czas, który dawniej spędzałbyś ze znajomymi lub godziny, które spędzałeś na zakupach, wykorzystasz na to, na co do tej pory ciągle brakowało Ci czasu? Przemyśl!
Okres rekonwalescencji
Częstą przyczyną zmęczenia jest osłabienie po chorobie. Organizm sporo energii wydatkował na działanie układu odpornościowego i walkę z infekcją, zatem potrzebuje trochę czasu, aby znów nabrać sił. Szczególnie, jeśli choroba przebiegała z gorączką, albo trwała długo. Dlatego w okresie rekonwalescencji powinniśmy trochę zwolnić tempo i szczególnie zadbać o prawidłowe odżywianie się oraz umiarkowaną aktywność fizyczną.
Ciągłe siedzenie w domu
Brak ruchu, zwłaszcza na świeżym powietrzu, sprawia, że nasze komórki stają się coraz gorzej dotlenione i odżywione, a to za sprawą pogarszającego się działania układów: krwionośnego i oddechowego – spowolnione zostaje krążenie oraz spada pojemność oddechowa płuc. Im gorzej jesteśmy dotlenieni, tym bardziej zmęczeni. Skutkiem siedzenia w domu jest również spadek odporności – a im więcej energii organizm przeznacza na procesy odpornościowe, tym bardziej jest zmęczony.
Czasem przewlekłe zmęczenie jest skutkiem chorób, m.in. anemii, cukrzycy czy niedoczynności tarczycy
Dlatego tak ważne jest regularne wykonywanie badań profilaktycznych. I pisząc „regularne”, mam na myśli co najmniej raz w roku, a nie, jak niektórzy moi pacjenci, co trzy a nawet co pięć lat.
Czas dla siebie
Dlaczego tak bardzo zabiegamy o innych, o to, by im dogodzić, by spełnić niemal wszystkie ich zachcianki, a tak mało dbamy o siebie? Ileż to razy słyszę w gabinecie „nie mam czasu na odpoczynek”, „nie mogę jeść regularnie, bo ciągle jestem w biegu – wie pani, dzieci, zakupy, sprzątanie, jeszcze matką muszę się opiekować”. Często pytam – a to dzieci pani nie karmi? Matce jeść nie daje? I słyszę odpowiedź – no daję, oczywiście, że daję! Więc ciągnę dalej – to co stoi na przeszkodzie, byście jedli wszyscy razem? I wiesz, co wtedy najczęściej słyszę? Że tak się nie da… Noż jak, kurcze, się nie da? Moje dzieci też były kiedyś małe, odkąd pamiętam zawsze dużo pracowałam, a jednak się dało. Tylko musisz mieć odwagę (świadomie używam tego słowa) o to zadbać. Musisz chcieć o siebie zawalczyć! Dlaczego wszyscy inni dookoła mają być/są dla Ciebie ważniejsi niż Ty sam/-a? Co jest nie tak, że nie masz odwagi powiedzieć „teraz zrobię coś dla siebie”? Powiem Ci, że przyczyna często tkwi głęboko w Tobie. Często trzeba wejść w to ciemne miejsce Twojego Ja, by odkryć, dlaczego i za co tak siebie krzywdzisz. Na szczęście są specjaliści (psychoterapeuci), którzy mogą Ci pomóc nauczyć się zdrowego egoizmu i umiejętności zadbania o siebie. Może warto rozważyć skorzystanie z ich pomocy?
Troszeczkę się rozpisałam 😉 Ale kto mnie zna, to wie, że mogłabym tak jeszcze długo 😉